Żyrardów, miasto polskiego lnu. Industrialna wyspa na morzu spokojnych wsi. Łódź w miniaturze. A przede wszystkim jedyne takie miasto w Europie z zachowanym w całości zespołem urbanistycznym z przełomu XIX i XX wieku.
Dzisiejsza podróż to gratka dla miłośników miast. Mało kto spodziewa się tylu ciekawych miejsc i tak interesującej architektury po niewielkim „miasteczku”. Natomiast jedno jest pewne – jeśli raz pozna się Żyrardów, to później chce się do niego wrócić.
Okolica słynąca z lnu
Dzisiejszy Żyrardów był niegdyś osadą zwaną Rudą Guzowską. Okolice znane były z produkcji lnu już w XVIII w. Oczywiście wówczas okoliczna ludność wytwarzała go we własnych domach z własnych upraw. Materiał powstawał metodą ręczną, gdyż innej po prostu nie znano.
Była to wówczas najpopularniejsza tkanina, z której niezamożni mieszkańcy miast i wsi szyli ubrania. Materiał wykorzystywano także na obrusy, ręczniki, pościel czy ścierki. Niebieskie kwiaty lnu musiały wyglądać niezwykle malowniczo, tak samo jak tkaniny bielone na słońcu.
Geniusz, który zniszczył tradycyjne tkactwo
Proces wytwórczy lnu metodą domową był jednak bardzo pracochłonny i nie pozwalał na produkcję „masową”. Sytuację odmienił Philippe de Girard – urodzony w urokliwej prowansalskiej miejscowości Loumarin, w zamożnej kalwińskiej rodzinie.
W wieku 14 lat skonstruował urządzenie do pozyskiwania energii z fal morskich. W 1810 roku brał udział w rozpisanym przez rząd francuski konkursie na zbudowanie przędzarki włókien lnianych. Wynalezione przez niego urządzenie potrafiło z jednego kilograma lnu uprząść aż 150 km nici! I to była rewolucja!
Girard dwa lata po przełomowym wynalazku uruchomił w Paryżu zakład z dwoma tysiącami wrzecion. W 1818 roku przeniósł się do Wiednia i skonstruował czesarkę do lnu oraz maszynę do produkcji przędzy lnianej z pakuł.
Wynalazca importowany do Królestwa Polskiego
Karierę Francuza obserwował Franciszek Ksawery Drucki Lubecki, minister skarbu rządu Królestwa Polskiego. W 1825 udało mu się ściągnąć wynalazcę na teren Królestwa Polskiego. Na ziemiach tych pozostał prawie 20 lat, angażując się nawet w Powstanie Listopadowe – opracował technikę produkcji kolb do karabinów! Ich wytwórstwem zajęła się fabryka wyrobów lniarskich w Marymoncie (wówczas podwarszawskiej wiosce), gdzie Philippe de Girard był dyrektorem technicznym.
Jeszcze w 1829 roku założono spółkę pod nazwą „Karol Scholtz i Spółka”, w której skład wchodzili: Tomasz, Jan i Henryk Łubieńscy (właściciele Rudy Guzowskiej), Józef Lubowidzki – wiceprezes Banku Polskiego i Karol Scholtz – radca handlowy Banku. Miała ona zająć się rozwojem mechanicznego przędzenia lnu na maszynach wynalezionych przez de Girarda.
Miasto-fabryka zaprojektowane od A do Z
Budowę przędzalni mechanicznej i tkalni ręcznej rozpoczęto na początku 1830 roku, jednak prace przerwano na dwa lata ze względu na zaangażowanie de Girarda w powstanie listopadowe. W 1832 roku budowa fabryki została wznowiona a produkcja ruszyła w dniu 24 lipca 1833 roku. Dzień ten uznaje się za datę powstania zakładów żyrardowskich, natomiast 9 sierpnia 1830 roku za dzień powstania osady Żyrardów.
W 1833 r. fabrykę wyrobów lniarskich ostatecznie przeniesiono z Marymontu do Rudy Guzowskiej, a od nazwiska de Girarda wzięło nazwę miasto Żyrardów. W 1845 roku przez Żyrardów poprowadzono tory kolejowe na trasie Warszawa-Wiedeń.
13 marca 1857 roku zakłady zostały zakupione przez Karola Hiellego i Karola Dittricha i to na czasy ich rządów przypadają lata świetności i rozbudowy osady robotniczej.
Co ciekawe (szczególnie jak na tamte czasy), w osadzie zbudowano ochronkę dla dzieci robotników, szkołę, park, trzy kościoły (w tym ewangelicki), szpital, pralnię i domy dla robotników. Powstała także resursa – dziś można by było powiedzieć, że to rodzaj domu kultury.
Obecnie przed resursą w Żyrardowie stoi jego pomnik (zdjęcie główne).
Pierwszy strajk kobiet
Do Żyrardowa ściągali ludzie za pracą i to nie tylko obywatele Królestwa Polskiego, ale i obcokrajowcy, w tym mieszkańcy Prus. Ubodzy rolnicy, których rodzinne strony nie były w stanie wykarmić, tłumnie przyjeżdżali do pracy w zakładach lniarskich. A tej nie brakowało, bo Żyrardów cały czas się rozrastał.
Jednak warunki były bardzo ciężkie. Dniówka trwała 12, a nawet 16 godzin. Często dochodziło do wypadków, a nie istniały wówczas jakiekolwiek świadczenia socjalne. Za czas pobytu w szpitalu czy niezdolności do pracy nikt nie dostawał wynagrodzenia.
W dniach 23-28 kwietnia 1883 roku miał miejsce pierwszy w zakładach żyrardowskich strajk powszechny. Jego inicjatorkami były kobiety, a na taki desperacki krok zdecydowały się nie dlatego, że pracowały w złych warunkach za niskie stawki, ale dlatego, że te niemal głodowe pensje jeszcze im obniżono.
Warto podkreślić, że to kobiety były pierwsze, a dopiero później, prawdopodobnie za namową żon, do strajku dołączyli mężczyźni. Dlatego do historii strajk ten przeszedł jako Strajk Szpularek. Niestety, miał on bardzo brutalny przebieg, bowiem władze fabryki sprowadziły wojsko, a do strajkujących strzelano.
Ostatecznie jednak, po wielu dniach zmagań, władze fabryki spełniły większość postulatów strajkujących. A więc strajk okazał się skuteczny. Być może to spowodowało, że w kolejnych latach strajki wybuchały w Żyrardowie wielokrotnie, a jeden zorganizowali nawet uczniowie protestujący przed rusyfikacją.
Historia Strajku Szpularek została opowiedziana w filmie, który jest dostępny na YouTube.
Upadek Żyrardowa i wpis na listę Unesco
Powolny upadek Żyrardowa zaczął się w czasie I Wojny Światowej, gdy Żyrardów położony w pobliżu wschodniego odcinka frontu przebiegającego na linii Płock-Bzura-Rawka, stał się polem walki.
Brak dostaw potrzebnych surowców zmusił właścicieli do zamknięcia fabryk, a na początku 1915 roku towary i maszyny wywieziono w głąb Rosji. Po przerwaniu frontu przez wojska austriacko-niemieckie, wycofujący się Rosjanie wysadzili w powietrze ważniejsze oddziały fabryk. Jednak najważniejszy z budynków, tzw. Nowa Przędzalnia, został nietknięty.
Ludzie, którzy nie mieli co robić w Żyrardowie, zaczęli szukać pracy gdzie indziej. Poza tym na skutek tragicznych warunków sanitarnych zaczęły szerzyć się epidemie tyfusu, czerwonki czy szkarlatyny. Poprawę przyniosło dopiero dwudziestolecie międzywojenne, kiedy to produkcję wznowiono, jednak później Żyrardów znów objęła wojna.
W czasach PRL rozbudowano Zakłady Przemysłu Lniarskiego im. Rewolucji 1905 r. Powstały wtedy Zakłady Tkanin Technicznych, Zakłady Przemysłu Pończoszniczego „Stella”, Zakłady Przemysłu Odzieżowego „Poldres”. Niestety, transformacja ustrojowa spowodowała upadek tych wielkich zakładów przemysłowych. Władze nie potrafiły znaleźć pomysłu na nowoczesną produkcję. Znów wiele osób zostało bez pracy…
4 stycznia 2012 roku Żyrardowska XIX-wieczna Osada Fabryczna została uznana za Pomnik Historii. Obecnie trwają starania nad wpisaniem jej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Industrialne muzeum w Żyrardowie
Na początek warto przejść się po mieście, podziwiając krajobraz urbanistyczny. Zaparkować można koło Muzeum Lniarstwa im. Filippa de Girarda, które warto odwiedzić. Zaraz za nim znajduje się mini zoo z lamami i osiołkami, więc i maluchy będą miały jakieś atrakcje.
W muzeum można obejrzeć halę produkcyjną i zapoznać się z poszczególnymi fazami produkcji lnu – zarówno ze starszych, jak i nowszych czasów. Znajdziemy tam nawet pierwsze „skomputeryzowane” maszyny wykorzystujące taśmy perforowane!
Pokazane są też wzory tkanin, jakie niejednokrotnie dobrze znaliśmy z lat dziecięcych, ale i te bardziej unikalne, droższe. Niektóre nigdy nie weszły do masowej produkcji. Przy okazji można przekonać się, jak wyglądała praca robotnika i jakie warunki panowały w fabryce.
Od 2015 roku organizowane jest również dwudniowe Święto Lnu – impreza prezentująca unikatowe dziedzictwo Żyrardowa. W ramach projektu odbywają się koncerty, wernisaże prac żyrardowskich artystów w Resursie, wycieczki z przewodnikiem po zabytkowej osadzie fabrycznej oraz wystawiane są stoiska rękodzielnicze.
Miasto z czerwonej cegły
Co ciekawe na liście blisko 300 zabytków Żyrardowa, większa część to domy mieszkalne, wybudowane z nieotynkowanej czerwonej cegły. Pochodzą z drugiej połowy XIX w. i początku XX w. To one tworzą charakterystyczny obraz ceglanego centrum Żyrardowa.
Jednak największe wrażenie robią dwa budynki – Starej i Nowej Przędzalni. Obydwa wielkie. Obecnie mieszczą się w nich się hotel, sklepy i restauracje. Znaczną część budynków przekształcono na lofty, w których zachowano oryginalny układ przestrzenny.
Pomiędzy zrewitalizowanymi budynkami do dziś stoją nieco zniszczone hale, co dodatkowo przydaje temu miejscu industrialnego charakteru. W całym mieście ulokowane są obiekty pofabryczne – mniejsze i większe, odnowione i do remontu. Przykładem budowli, która czeka na lepsze czasy może być pończoszarnia (później Stella), która należała do największych w Europie. W 1912 r. zatrudniała ok. 1.600 pracowników. Dziś budynek stoi nieużywany.
Warto odwiedzić kościoły ufundowane przez Karola Dittricha. W centrum przy placu Jana Pawła II, stoi świątynia pw. Matki Bożej Pocieszenia. To największy i najbardziej rzucający się w oczy obiekt tej części miasta. Zaprojektował ją „architekt mazowieckich kościołów” Józef Pius Dziekoński. Kościół został zbudowany w latach 1900-1903 i opiera się na tym samym projekcie co katedra na warszawskiej Pradze. Wieże świątyni mierzą 70 m wysokości. We wnętrzu wrażenie robi główny ołtarz wykonany w latach 1929-1931, secesyjne witraże oraz imponujący żyrandol.
Druga (a historycznie pierwsza) świątynia to kościół św. Karola Boromeusza, ufundowany w 1891 r. Jest mniejszy i mieści się na osiedlu robotniczym, w pobliżu szpitala. W tym przypadku także warto zajrzeć do wnętrza, które skrywa niebanalne malowidła ścienne i posadzkę w geometryczne wzory. W ołtarzu głównym znajduje się kopia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.
Warto pospacerować po osiedlu, w którym cały czas toczy się życie. Również stary szpital działa do dziś, a obecnie przechodzi remont. Mamy nadzieję, że renowacji doczeka się również piękny, secesyjny taras.
Park Dittricha i Muzeum Mazowsza Zachodniego
Wracając do centrum miasta, koniecznie trzeba udać się do parku. Założony w końcu XIX w. naturalistyczny ogród stanowił prywatną własność ówczesnego właściciela fabryki – Karola Augusta Dittricha. Tam usytuowana była reprezentacyjna willa w stylu francuskim. Dittrich jednak wcale w niej nie mieszkał, a przynajmniej nigdy nie przebywał dłużej. Być może z powodu torów kolejowych biegnących wzdłuż parku? Jeżdżące pociągi zapewne zakłócały spokój.
Z czasem park, przez który malowniczo meandruje rzeka Pisia-Gągolina, udostępniono pracownikom fabryki. Dziś zabytkowy pałacyk jest siedzibą Muzeum Mazowsza Zachodniego.
Obiekt podzielono na cztery działy. Jednym z nich jest dział sztuki, w którym można zobaczyć obrazy, grafiki i rzeźby. Muzeum posiada kolekcję prac Józefa Rapackiego – artysty, który wiele lat mieszkał w pobliskiej Olszance. Ponadto można zobaczyć gabinet żyrardowskiego pisarza Pawła Hulki-Laskowskiego. Na ekspozycji jest też Izba żyrardowskiej rodziny robotniczej z początku XX w.
Szczególne wrażenie robi jednak Panorama Żyrardowa z 1899 r. ukazująca osadę fabryczną podzieloną na kwartały zgodnie z ówczesnymi tendencjami architektonicznymi. Miasto podzielone zostały na strefy, do których przypisane zostały poszczególne funkcje.
Panorama o długości 367 cm i wysokości 140 cm wykonana została na zamówienie właścicieli zakładów w celu uświetnienia stoiska żyrardowskiej fabryki na słynnej Wystawie Światowej w Paryżu, która odbyła się w roku 1900.
Przeklęta willa
W pobliżu parku stoją tzw. wille dyrektorskie wybudowane w latach 80. XIX wieku dla wyższego personelu fabryki. Wśród nich jest willa Wilhelma Haupta, początkowo dyrektora pończoszarni, a potem dyrektora generalnego fabryki, zbudowana około 1890 roku w stylu szwajcarskim. Obiekty są zamieszkane do dziś.
Na uwagę zasługuje tzw. Pałacyk Tyrolski. Wybudował go Karol Dittrich w latach 1867-1871 dla córki Anny i zięcia, Ludwika Marcellina – kupca pochodzenia austriackiego, który od 1885 roku pełnił funkcję dyrektora fabryki.
Willa w stylu tyrolskim miała przypominać Marcellinowi jego rodzinne strony. Na tyłach obiektu powstał piękny ogród, a dom urządzono z przepychem. Niestety, Anna i Ludwik nie zabawili tam długo…
W miesiąc po urodzeniu ich pierwszego dziecka, na poddaszu, gdzie znajdował się pokój dziecięcy, wybuchł pożar, który doprowadził do śmierci córeczki. Po tym wydarzeniu Anna i Ludwik wyprowadzili się z Żyrardowa.
Gdzie wypocząć w Żyrardowie?
Kto chciałby aktywnie spędzić czas, powinien udać się do Eko-parku im. Zbigniewa Religi. Idąc od strony Stawu św. Jana, możemy długim pomostem dotrzeć nad Zalew Żyrardowski. To nowość, bo kładka została oddana do użytku w ostatnim dniu maja 2023 roku.
Władze miasta twierdzą, że pomost jest przeznaczony tylko dla pieszych, ale nie widzieliśmy żadnego znaku, który zabraniałby wjazdu rowerem. Z tego też powodu rowerzyści są tu równie liczni, jak piesi.
Drewniany pomost mierzy ok. 900 metrów i jest wyposażony w ławeczki, kosze na śmieci oraz tablice edukacyjne. Z kolei za kładką, gdy wdrapiemy się po schodach na górę (podjazdów brak!), naszym oczom ukaże się duże i zadbane kąpielisko.
Nad Kanałem Żyrardowskim można wypożyczyć deski do padlowania, kajaki, rowery wodne i żaglówki, a także zjeść lody lub zamówić obiad w restauracji.
A propos! Żyrardów ma też dużo do zaoferowania kulinarnie. Restauracja Szpularnia, W Starej Pralni, The Spirit – szczególnie lokale położone wśród zabudowy fabrycznej mają swój niepowtarzalny klimat.
Bardzo miłą i smaczną opcją jest odwiedzona przez nas klubokawiarnia Friendzone, znajdująca się naprzeciwko parku. Dobrą opcją na tanią i szybką przekąskę mogą być także zapiekanki Daj Gryza, niedaleko dworca kolejowego (ten też jest zabytkowy i warto go odwiedzić!).
W ogóle, jak na 40 tysięczne miasto, Żyrardów ma sporo lokali gastronomicznych i wiele z nich cieszy się dobrymi opiniami.
Żyrardów zachwyca i przeraża
Żyrardów to miasto niezwykłe, w którym historia łączy się ze współczesnością na każdym kroku.
Z jednej strony można podziwiać geniusz industrialno-urbanistyczny budowniczych-przemysłowców, z drugiej, trudno nie dostrzec odhumanizowania tak wielkich zakładów pracy. Dlatego to miejsce tak wciąga – jest piękne i przerażające zarazem.
Jednocześnie żal, że Polska nie potrafi wykorzystać przemysłowo tak wielkiego kapitału. Jako kraj byliśmy potentatem w produkcji wyrobów lniarskich w skali Europy, a nawet świata. Lny żyrardowskiej fabryki gościły na stołach i w łazienkach cara, cesarza, dostojników i innych zamożnych ludzi z wielu krajów.
Dziś opuszczone hale smutno przypominają o dawnej świetności, a industrialny charakter – póki co – stał się tylko kosztowną dekoracją…
A jak Ty uważasz? Czy Żyrardów powinien zostać wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO?
Tekst Isavenisa, współpraca i zdjęcia – Eurospacery, archiwalne zdjęcie Philippa de Girarda pochodzi z Muzeum Lniarstwa