Czym może Was zaskoczyć zamek w Krasiczynie? Wygląda dość zaskakująco, posiada wieżę widokową, lochy – w których straszy, a także przyjemny park. A dla tych, którzy głodni są nie tylko wrażeń, znajdzie się kawiarnia i znakomita restauracja.
Nie będę tutaj opisywał całej historii zamku w Krasiczynie, o tym bowiem opowie Wam przewodnik (zamku nie można zwiedzać samodzielnie). Ja skupię się jedynie na ciekawostkach, które – mam nadzieję – wyostrzą Wasze apetyty na wizytę w tym miejscu.
Po pierwsze – sgrafitto
Zamek w Krasiczynie uchodzi za perłę renesansu. Nie bez powodu – w Polsce po prostu niewiele jest podobnych obiektów.
Sam zamek zbudował w XVI wieku Stanisław Krasicki i początkowo był to surowo wyglądający zamek obronny ze zwodzonym mostem. Jednak syn kasztelana przemyskiego – Marcin Krasicki, miał zupełnie inną wizję.
Zapatrzony we włoską sztukę, przemienił zamek w renesansową rezydencję magnacką, czyniąc z niej wyjątkowy obiekt i to nie tylko w skali ziem polskich. Jedną z oznak tej wyjątkowości jest sgrafitto, czyli – na pierwszy rzut oka – „rysunki” pokrywające ściany zamku.
Tyle, że to nie malowidła! Chyba lepiej będzie porównać je do rycin. Wizerunki te powstawały poprzez pokrycie ścian tynkiem lub gliną, a następnie rzeźbienie w jego warstwach. Wymagało to nie tylko precyzyjnego projektu, ale przede wszystkim kunsztownego wykonania i kontrolowania głębokości, na jakiej wykonywane są nacięcia.
Spróbujmy wyobrazić sobie, jakby wyglądało wykonanie podobnego zadania, gdybyśmy zlecili jej współczesnej ekipie budowlanej…
Po drugie – boska kaplica
Marcin Krasicki każdą basztę zamku w Krasiczynie dedykował innej władzy. Powstała więc baszta szlachecka, królewska, papieska oraz najcenniejsza – boska!
Wnętrze kaplicy poświęconej Stwórcy, a opowiadającej malowidłami historię Maryi, zaprojektowali włoscy (jakżeby inaczej!) projektanci. Sufit udekorowano taką samą techniką, jaką w Kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie zastosował Michał Anioł.
Cała kaplica nie posiada nawet jednego decymetra kwadratowego, który byłby pozbawiony dekoracji. Na uwagę zasługuje również kamienna podłoga, w której – co zaskakujące w obiekcie sakralnym – odwzorowano znaki zodiaku, co można uznać za ukłon w stronę nauki.
Kaplica na krasiczyńskim zamku przyrównywana jest do Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu.
Obecnie wykorzystywana jest przede wszystkim jako miejsce do udzielania wystawnych ślubów. Jeśli więc szukasz wyjątkowego miejsca na ślub, a przy tym dysponujesz odpowiednimi funduszami, zamkowa kaplica w Krasiczynie na pewno będzie właściwym miejscem.
Po trzecie – widoki z wieży zegarowej
Lubicie wspinać się krętymi schodami na wieże widokowe? Jeśli tak, to ta atrakcja jest dla Was!
Poza czterema narożnymi, okrągłymi basztami, w Krasiczynie jest także prostokątna wieża zegarowa. U jej podnóża znajduje się most prowadzący z dziecińca do parku.
Z wieży roztacza się piękny widok na cztery strony świata – w tym na park ze stawem z jednej strony oraz na dziedziniec z drugiej. Docenić stamtąd możemy także malownicze Pogórze Przemyskie.
Widok z góry pozwala też dokładniej przyjrzeć się poszczególnym basztom oraz umieszczonym na nich sgrafitto.
Co ciekawe, aby wejść na wieżę oraz do lochów, nie musimy wykupować zwiedzania zamku z przewodnikiem (35 zł od osoby). Bilety na te dwie dodatkowe atrakcje są zdecydowanie tańsze (6 zł za każdą).
Po czwarte – lochy, w których straszy
Będąc na zamku z dziećmi, na pewno nie można pominąć zejścia do lochów. Tutaj także prowadzą wąski schodki, tyle że tym razem w dół.
Już podczas schodzenia usłyszymy dźwięk jakby smoka lub innego potwora, który może czaić się za rogiem. Dalej zaś napotkamy kościotrupy, kata oraz narzędzia tortur. Wrażenie robi także wielki włochaty pająk, zawieszony pod sufitem.
Warto przy tym zauważyć, że niektóre obiekty delikatnie się poruszają, co dodatkowo może wzmacniać wrażenie grozy – przynajmniej u najmłodszych… 😉
Po piąte – park w stylu angielskim
Być na zamku w Krasiczynie i nie odwiedzić parku? Byłoby to wielkim niedopatrzeniem. My zdecydowaliśmy się na krótki spacer nawet pomimo deszczu.
Początkowo znajdował się tam zwierzyniec, w którym odbywały się polowania. Później zaprojektowano tam – jakżeby inaczej – idealnie uporządkowany ogród włoski. Z czasem jednak moda się zmieniła i gdy zamek znajdował się pod władzą rodziny Sapiehów, urządzono nieco bardziej naturalistyczny park w stylu angielskim.
Wtedy to pojawiły się kręte ścieżki, urocze zagajniki z ławeczkami sprzyjającymi flirtom i osobistym wyznaniom, a na jednym z dwóch stawów usypano łabędzią wyspę.
Ciekawostką jest, że Sapiehowie wprowadzili zasadę, by po narodzinach syna sadzić nowy dąb, a po narodzinach córki – lipę (to dlatego tak dużo tu drzew ;). Poza tym Sapiehowie sprowadzali rośliny z całego świata (m.in. z Azji), dlatego tuż obok zamku w Krasiczynie znajdziemy około 200 gatunków drzew i krzewów.
Niezła gratka dla dendrologów!
I jeszcze jeden powód – dla łasuchów
Na terenie zamku w Krasiczynie znajdują się także hotel, kawiarnia oraz restauracja. Klimat tych miejsc może trochę przypominać luksus, ale taki z czasów PRL-u. Panie w mundurkach a’la Orbis lub LOT (pewnie kojarzycie z filmów), ale przy tym wysokiej jakości wyposażenie i dobrej jakości obsługa. Summa summarum wrażenia są na plus, tym bardziej, że jedzenie w restauracji jest bardzo smaczne.
Dostępne są zarówno Zestawy Dnia (40 zł za dwa dania), jak i dania z karty (w okolicach 30-60 zł za jedno danie). Ceny nie są więc na poziomie budki z zapiekankami, ale i jakość potraw jest na wiele wyższym poziomie.
Mój wybór padł na „soczystą polędwiczkę wieprzową w szynce parmeńskiej podaną z aksamitnym sosem pieczeniowym i bukietem warzyw” (37 zł), żona wybrała zestaw dnia (rosół i pieczeń ze schabu w sosie pieczeniowo-winnym), a dziecko zażyczyło sobie pierogi z kapustą i grzybami (30 zł). Wszystko było pyszne!
Zobacz także film – przy okazji, zachęcam również do subskrypcji kanału Eurospacery.
Autor: Eurospacery
2 Replies to “Zamek w Krasiczynie – ponad 5 powodów, by go odwiedzić”