Dolny Śląsk czaruje nie tylko zamkami, ale też wspaniałą architekturą. Najznakomitsze jej przykłady znajdziemy we Wrocławiu oraz w Świdnicy. Tym razem odwiedziliśmy drugie z tych miast.
W Świdnicy gotycka architektura miesza się z tą z początku XX w. To niespełna 60-tysięczne miasto robi niezwykle pozytywne wrażenie. Niewiele miast tej wielkości wywołuje podobny zachwyt.
Kraina piwem słynąca
Nazwa „Świdnica” pochodzi od staropolskiego określenia krzewu świdwy, czyli od rodzaju derenia. Odmiana ta rośnie na terenach podmokłych i nadwodnych. Miasto leży nad rzeką, a miejsce, w którym gród się rozrósł, porośnięte było właśnie krzewami derenia.
Przez lata nazwa maista przybierała różne formy: Swidnicz, Swidniz, Suidnicensium, Swideniz, Swidenizcensis, Svidnitz, Swidenicz, Swidnicz. Niemieccy koloniści, którzy zasiedlali Świdnicę i lokowali tu nowe miasto na prawie niemieckim, musieli znać słowiańską formę nazwy „Świdnica”. Podobną etymologię ma jeszcze kilka miast w Polsce, m.in. Świdnik.
W okresie wielkich migracji ludów na obszarze tym gospodarowało plemię Ślężan. Około 990 r. obszar obecnej Świdnicy został włączony do państwa Polan. W 1290 r. ziemie te przypadły Bolkowi I Surowemu, który podniósł miasto do rangi stolicy księstwa. Książę stał się protoplastą dynastii Piastów Świdnickich.
Świdnicę po raz pierwszy nazwano miastem (civitas) w dokumencie z 1267 r., natomiast sam dokument lokacyjny jest nieznany. Na początku XIV w. miasto posiadało już mury obronne z sześcioma bramami, kościół parafialny i dwa klasztory. Okres panowania Piastów świdnickich był dla miasta czasem dużego, choć burzliwego rozwoju. Świdnica słynęła z produkcji sukna, noży i doskonałego piwa. Warto przy okazji wspomnieć, że za pierwszą restaurację w Polsce (i jedną z pierwszych w Europie) uchodzi „Piwnica Świdnicka” we Wrocławiu, w której już w XII wieku serwowano piwo ze Świdnicy.
Szczyt rozwoju Świdnicy
W XIV wieku w mieście powstawały pierwsze brukowane drogi. Wzrosła też liczba ludności, przez co miasto stało się drugim po Wrocławiu najludniejszym obszarem zurbanizowanym w regionie.
Pod koniec XV w. Śląsk znalazł się pod panowaniem króla węgierskiego Macieja Korwina. Po bitwie w 1526 r. pod Mohaczem, gdzie w walce z Turkami zginął król Czech i Węgier Ludwik Jagiellończyk, cały Śląsk przeszedł we władanie Habsburgów. I to pomimo, iż znajdował się w obrębie ziem Korony Czeskiej. Wówczas miasto liczyło ponad 12 tysięcy mieszkańców, a działało w nim ponad 650 zakładów rzemieślniczych.
W latach 1517–1528 w piwnicach ratusza bito półgrosze świdnickie, a w latach 1600–1601 wybudowano pierwszy drewniany wodociąg miejski. W mieście istniało 14 kościołów, szpital, ratusz, apteki, fontanny, mennica, ogrody, łaźnie, szkoły…
Upadek i odbudowa
Zniszczenia wojny trzydziestoletniej (1618-1648) spowodowały załamanie gospodarki miasta. Liczba ludności spadła aż o 40%. Mimo postępującej odbudowy, Świdnica nigdy już nie powróciła do dawnej rangi i świetności. Odbudowę dodatkowo zablokował pożar z 1716 r.
W wyniku pierwszej wojny śląskiej, Monarchia Habsburgów utraciła Śląsk wraz ze Świdnicą na rzecz Królestwa Prus. Nie poprawiło to sytuacji. Ożywienie spowodował dopiero okres następujący po wojnach napoleońskich.
W 1807 r. w mieście zainstalowano oświetlenie olejowe, a w 1863 – gazowe. Już od końca XVIII w. zaczęły powstawać liczne manufaktury. W 1844 r. do miasta doprowadzono linię kolejową, co podniosło jego znaczenie i zamożność.
Na początku XX w. wybudowano wieżę ciśnień, gazownię i elektrownię. Spis powszechny z 1910 r. informuje, że miasto liczyło wówczas 31.329 mieszkańców, w tym 61% stanowili ewangelicy, 38,5% katolicy, a 0,5% wskazało na wyznanie mojżeszowe. W latach 1918-1939 w mieście działała największa na Śląsku spółka handlująca artykułami kolonialnymi.
II wojna światowa i PRL
II wojna światowa nie przyniosła Świdnicy większych strat, co ułatwiło późniejsze zagospodarowanie. Hitlerowcy zorganizowali tu filię obozu koncentracyjnego Groß-Rosen. Tuż po zakończeniu działań wojennych do miasta przybyła polska grupa operacyjna. W imieniu władz dokonała przejęcia i inwentaryzacji majątku oraz rozpoczęła organizowanie lokalnej administracji.
Ignorancją intelektualna PRL-owskich urzędników doprowadziła do naruszenia zabytkowej tkanki Starego Miasta (m.in. przestała istnieć zabudowa ulic Siostrzanej i Pańskiej). W 1967 r. nieodpowiednia rozbiórka bloku śródrynkowego doprowadziła do zawalenia się wieży ratuszowej, którą odbudowano dopiero w latach 2010-2012, dzięki środkom z Unii Europejskiej.
W latach 1984–1990 w Świdnicy siedzibę miało dowództwo Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej, przez co, podobnie jak Legnicę, miasto określano „małą Moskwą”. Dziś zabytkowa zabudowa miasta jest powoli rewitalizowana.
Kościół Pokoju – największy w Europie
Jeśli będziecie w Świdnicy tylko przelotem, to pierwsze kroki skierujcie do wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO Kościoła św. Trójcy, czyli tzw. Kościoła Pokoju. To największa drewniana barokowa świątynia w Europie, jeden z siedmiu nowych cudów Polski według National Geographic i zarazem najcenniejszy zabytek Świdnicy. Ale wcale tak nie miało być!
Katoliccy Habsburgowie ledwo tolerowali na swoim terytorium społeczność luteran. Ferdynand III Habsburg na mocy układów z protestancką Szwecją musiał jednak wydać zgodę na budowę obiektów sakralnych dla ewangelików. Aby z jednej strony dotrzymać umowy, a z drugiej, maksymalnie utrudnić jej realizację, postawił niemal niemożliwe do spełnienia warunki.
Kościół miał być skromny i wykonany z nietrwałych materiałów: drewna, piasku, słomy i gliny. Luteranie mogli go wznieść wyłącznie poza murami miasta, a sam budynek miał nie przypominać katolickiej świątyni, dlatego nie mógł mieć wież ani dzwonnicy. Jakby tego było mało, budowa nie mogła przekroczyć roku.
Liczna społeczność ewangelicka zmobilizowała siły. Nawet najbiedniejsi przynosili po desce. 24 czerwca 1657 roku, po zaledwie dziesięciu miesiącach budowy w Kościele Pokoju odprawiono pierwsze nabożeństwo. Dziś na powierzchni 1090 mkw. pomieści się 7,5 tys. osób, a przepych barokowego wnętrza mocno kontrastuje z prostotą bryły – przypominającej duży budynek z muru pruskiego.
Do kościoła prowadzi aż 27 wejść! We wnętrzu zachwyca wszystko, przede wszystkim przepiękny drewniany ołtarz. Nad sześcioma kolumnami widnieje napis z Ewangelii Mateusza: „Dies ist mein geliebter Sohn, an dem ich Wohigefallen habe” („To jest syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem”). Ponad ołtarzem umieszczone są postacie Mojżesza, arcykapłana Aarona, Jezusa, Jana Chrzciciela i apostołów Piotra i Pawła.
Uwagę zwraca także ambona, którą podtrzymują Wiara z krzyżem, Nadzieja z kotwicą i Miłość z dzieckiem, a na zwieńczeniu anioł z trąbą obwieszcza Sąd Ostateczny. Największe w regionie organy o 62 głosach, zbudowane są z ok. czterech tysięcy piszczałek. Powstały w 1909 roku w znanej świdnickiej firmie Schlag&Söhne i zastąpiły wcześniejsze instrumenty z XVII w.
Najważniejsze rodziny miały własne loże, a w Kościele Pokoju wyróżnia się loża Hochbergów – dowód wdzięczności dla rodziny hrabiego Johanna Heinricha von Hochberg. To on ufundował dęby na budowę kościoła. Przed wojną Kościół Pokoju był świątynią, w której gromadziło się kilkanaście tysięcy wiernych, dziś służy zaledwie około 100 osobom. Odwiedzają go jednak znamienici goście, jak np. szwedzka para królewska. Byli tu premier Polski Tadeusz Mazowiecki z Helmutem Kohlem oraz Dalajlama IV.
Kościół otoczony jest parkiem, w którym znajduje się stary cmentarz ewangelicki. I tak, budynek nietrwały z założenia stoi 360 lat, zadziwiając wytrzymałością konstrukcji. W lipcu można w nim posłuchać muzyki podczas Międzynarodowego Festiwalu Bachowskiego, który po raz pierwszy zorganizowano w 2000 r. z okazji 250-lecia śmierci Johanna Sebastiana Bacha.
Katedra – najwyższa na Śląsku
Gotyckiej katedry św. Wacława i Stanisława w Świdnicy na pewno nikt nie przeoczy. To jeden z największych kościołów Dolnego Śląska i jeden z najwyższych w kraju. Sama wieża ma wysokość 101,21 m i jest obecnie najwyższą na terenie całego Śląska i szóstą co do wielkości w Polsce.
Kościół powstał na polecenie Bolka Śmiałego, jednak budowa trwała długo, bo od 1330 do 1546 r. W latach 1561–1629 kościół był użytkowany przez ewangelików, a w 1662 przejęli go pod swoją pieczę jezuici i to oni dokonali przebudowy wnętrz w stylu barokowym. Po sekularyzacji zakonu kościół (w latach 1757–1772) pełnił funkcję magazynu zbożowego.
Trzynawowa gotycka katedra przyciąga wzrok. Wnętrze pokryte jest pięknymi malowidłami i barokowymi zdobieniami. 25 marca 2004 r., bullą „Totus Tuus Poloniae Populus” Jan Paweł II ustanowił diecezję świdnicką, a kościół św. św. Stanisława i Wacława stał się katedrą. Obiekt w 2017 r. został wpisany na listę Pomników Historii.
Wielka astronomka pod wieżą ratuszową
Spacer po najstarszej części Świdnicy umożliwia podziwianie zabytkowych kamieniczek i odwiedzenie małych sklepików oraz oczywiście lokali gastronomicznych mieszczących się przy rynku.
Warto wejść (lub wjechać) na wieżę ratuszową. Odbudowana wieża zaopatrzona jest w windę, ma niemal 58 m wysokości i liczy 10 kondygnacji. Zegar na górze przypomina ten z paryskiego muzeum d’Orsay.
Na rynku oprócz kamienic oraz zdobiących je symboli kupieckich, rzucają się w oczy fontanny. Kaskada z Atlasem i druga, z uzbrojonym w trójząb Neptunem, przyciągają zarówno turystów, jak i mieszkańców.
Obok tej drugiej na ławeczce przysiadła Maria Cunitz, urodzona w Świdnicy astronomka i „self-publisherka”, której samodzielne wydanie książki nie przerażało już w 1650 roku. Jej praca została opisana przez amerykańskiego profesora Noela Swerdlowa jako „najwcześniejsza zachowana praca naukowa kobiety na najwyższym poziomie technicznym w jej wieku”. Do dziś zachowało się na świecie 9 egzemplarzy jej dzieła pt. „Urania propitia”. Jak podaje Wikipedia, „Maria była biegła w medycynie, poezji, malarstwie, muzyce, matematyce, językach starożytnych i historii”.
Kamienice pełne legend
W Ratuszu znajduje się się Muzeum Dawnego Kupiectwa. Zbiory przedstawiają rozwój handlu na przestrzeni wieków. Zobaczymy jak niegdyś wyglądały apteka, sklep kolonialny, warsztat piwowara, kramy, czy stacja benzynowa sprzed II wojny światowej.
W rynku, przy ul. Długiej 45, zwraca uwagę żółta kamienica w której mieści się Apteka „Pod Bykami”. Uznaje się, że jest to najstarszy budynek w mieście, powstały w miejscu, gdzie przed wiekami stała leśniczówka.
Inna ciekawa kamienica to „Dom pod Złotym Chłopkiem” przy ul. Rynek 8. Wiąże się z nią legenda o chciwym rajcy. Nie wiodło mu się jako alchemikowi i nie przemienił niczego w złoto. Wytresował więc kawkę, by to ptak kradł dla niego cenny kruszec. Podstęp odkryto, a oszusta i zarazem złodzieja skazano na zamknięcie na tarasie wieży Ratusza, gdzie umarł z głodu.
Dom „Pod Złotym Gryfem” na rogu ulic Łukowej i Kotlarskiej również ma swoją legendę. Podobno znajdowała się tam studnia, w której była dobra woda. Jednak zdarzało się, że piękne dziewczęta, które czerpały wodę, nigdy nie wracały do domu. Winien temu miał być gryf, który je porywał. Zabicia monstrum żyjącego w piwnicach podjął się młody mężczyzna. Reszta przypomina legendę o bazyliszku. Potwór zmieniający ludzi w kamień samym spojrzeniem, sam stał się skamieniałością, gdy zobaczył się w lustrze.
Park z samolotem Czerwonego Barona
W zaledwie 60-tysięcznej Świdnicy jest aż 8 parków miejskich! My byliśmy w Parku Sikorskiego, aby zobaczyć znajdującą się tam replikę samolotu Czerwonego Barona. Manfred von Richthofen do dziś uchodzi za legendę lotnictwa, a jego pseudonim wziął się od koloru samolotu, którym latał.
Urodzony w niemieckim Wrocławiu, jako mały chłopiec przeprowadził się z całą rodziną do Świdnicy. Zamieszkali w willi niedaleko parku, a Manfred chodził do świdnickiego Gimnazjum Ewangelickiego. Sławę zyskał podczas I wojny światowej, zestrzelił bowiem aż 80 samolotów wroga (Ententy). Za powietrzne wyczyny został nagrodzony m.in. Krzyżem Żelaznym I klasy oraz najwyższym pruskim odznaczeniem wojskowym „Pour le Merite”.
Czerwony Baron zginął we Francji, a zestrzelił go (o zgrozo z ziemi, co starano się później ukryć) australijski żołnierz. Pilot miał wówczas zaledwie 26 lat.
Dworzec kolejowy w Świdnicy
Warto również odwiedzić bardzo ładny dworzec kolejowy w Świdnicy. Powstał w 1844 roku jako Schweidnitz podczas budowy linii z Jaworzyny Śląskiej do Świdnicy w nieco innym miejscu niż stoi obecnie. Pod koniec XIX w. przeniesiono go w dzisiejszą lokalizację. Ostatni remont dworca Świdnica Miasto zakończył się w 2013 roku.
Świdnica – miss Dolnego Śląska
Gdy popatrzymy na wysokie kamienice, możemy pomyśleć, że znaleźliśmy się w wielkim mieście. Do dziś widać w Świdnicy mnóstwo śladów znakomitej przeszłości handlowego miasta, które niegdyś konkurowało z samym Wrocławiem.
Świdnica to miejsce pełne oryginalnej, starej architektury, szczególnie z okresu belle epoque. Podczas spaceru starymi uliczkami wzrok co i raz zatrzymuje się na jakimś domu, często na wyszukanych witrażach klatek schodowych. Na pewno jest to jedno z tych polskich miast, które koniecznie warto zobaczyć.
A czy Świdnica jest najładniejszym miastem Dolnego Śląska? Cóż, konkurencja jest duża, a poza Wrocławiem w wyborach na miss regionu Świdnica mogłaby konkurować także ze Szczawnem-Zdrojem i zapewne kilkoma innymi miastami. Są jednak tacy, którzy w tych wyborach głosowaliby właśnie na Świdnicę.
Tekst Isavenisa, współpraca i fot. Eurospacery