Site Loader

Opatija to perła Istrii a zarazem jeden z pierwszych kurortów w Europie. Przyciąga turystów już od 150 lat, kiedy masowa turystyka dopiero się rodziła. Wówczas Zatoka Kvarnerska należała do Cesarstwa Austro-Węgierskiego. Opatija ma do zaoferowania znacznie więcej niż tylko piękny widok na morze i pobliskie wyspy. To perła architektury a nawet botaniki.

Kiedy ludzie zaczęli podróżować na większą skalę? Gdy rozwinęła się kolej. Wtedy też jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać pierwsze kurorty, a ciche wioski przekształcały się w coraz to większe miejscowości turystyczne. Tak też było z Opatiją, której nazwa oznacza po prostu opactwo.

Wzięła się ona od benedyktyńskiego kościoła świętego Jakuba, który obecnie jest jednym z symboli miasta. Za czasów włoskiego panowania miasteczko nosiło nazwę Abbazia (też „opactwo”, tyle że po włosku) i to ta właśnie nazwa była bardziej rozpowszechniona wśród pierwszych wczasowiczów. 

Cesarzowa influencerką dla Abbazji

W 1844 r. zamożny kupiec z Rijeki (zwanej wówczas Fiume), Iginio Scarpa, zajmujący się handlem drewnem i zbożem (był też wicekonsulem w Danii) kupił wille, aby ukoić duszę po śmierci żony – Angioliny.

O niej wiadomo niewiele. Pochodziła prawdopodobnie z Triestu i zmarła w 1832 r., licząc sobie zaledwie 30 lat. Państwo Scarpa mieli jedno dziecko – syna. Iginio nazwał dom imieniem zmarłej żony, a wokół założył modny w owych czasach ogród egzotyczny. Dostęp do roślin miał za pośrednictwem marynarzy floty handlowej, którzy przywozili mu sadzonki niezwykłych roślin. Do dziś w Parku Angiolina możemy podziwiać kamelie, bambusy czy kanny. Rośnie tam ok. 150 rodzajów botanicznych okazów. 

Villa Angiolina – to w tym miejscu zaczęto promować Opatiję i tu znajduje się dziś Chorwackie Muzeum Turystyki

W żałobie Iginio Scarpa nie utracił zmysłu kupieckiego. Biznesmen z Rijeki zwęszył w cichej, rybackiej wiosce potencjał. Począł zapraszać co znamienitszych gości z Wiednia (głównie z wiedeńskiego dworu). Zaproszenie przyjęła sama cesarzowa Maria Anna, żona cesarza Ferdynanda i zachwycona przepięknym krajobrazem oraz ciepłym klimatem, wieści o sielskiej krainie zawiozła do Wiednia.

Abbazję za przykładem cesarzowej i dworu odwiedzało wielu wpływowych arystokratów i kupców. Ich koneksje zapewne dopomogły poprowadzić do Fiume linię kolejową w 1873 r. Była to linia z Wiednia a Austriackie Towarzystwo Kolei Południowych zainwestowało w hotele Kvarner i Grand Hotel.

Zresztą hoteli i willi powstawało coraz więcej, bo i coraz więcej osób przyjeżdżało cieszyć się słońcem i pięknymi widokami.

Znani i wpływowi spotykają się w Opatiji

Powoli miejscowość stawała się najbardziej luksusowym kurortem na terytorium Austro-Węgier, a te zajmowały podówczas olbrzymi kawał Europy. W Opatiji bywali najznamienitsi jej mieszkańcy (i nie tylko), którzy zapewne doceniali przepych i bogactwo luksusowych hoteli.

W Abbazji bawił sam cesarz Franciszek Józef, a spośród znanych kuracjuszy wymienić wypada choćby takie nazwiska jak Antoni Czechow, Vladimir Nabokov, Isadora Duncan, James Joyce, czy Gustaw Mahler, który w Opatiji właśnie skomponował swoją IV Symfonię.

Ba, podobno także Włodzimierz Lenin ratował w tych stronach zdrowie. Nie zabrakło również Polaków. Najznamienitsi z nich to Henryk Sienkiewicz (który Opatiję odwiedzał trzykrotnie i w tym także mieście świętował otrzymanie nagrody Nobla) oraz Józef Piłsudski, któremu lekarz zalecił oddychanie tutejszym powietrzem. Pierwszy z nich ma w Opatiji swoje popiersie, drugi – tablicę pamiątkową.

Sienkiewicz opatijski – czapka nasza

Bywali w tej miejscowości również Ignacy Mościcki i twórca stylu zakopiańskiego Stanisław Witkiewicz. Nie zabrakło lubiącej nadmorskie klimaty Marii Konopnickiej, którą stać było wyłącznie na najtańsze kwatery i bardzo skromne porcje żywnościowe. W listach do córki odmalowała niezbyt korzystny obraz wioski, co nie przeszkodziło jej przyjeżdżać do Opatiji przez kilka sezonów z rzędu.

Mimo upadku Austro-Węgier Opatija aż do czasu drugiej wojny światowej pozostała luksusowym kurortem, w którym bywały elity. Po wojnie przyszedł komunizm i czasy zbiorowej turystyki. Bardzo brzydkie komunistyczne potworki wypoczynkowe, choć pięknie położone, dziś straszą opuszczone. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że nie ma ich na tyle dużo, by psuły ogólne wrażenie.

Przeszłość, choć nieuchronnie pomieszana z teraźniejszością, dominuje, nadając klasę i styl. Niestety, kilka pięknych willi stoi opuszczonych, a na kilku widać ślady pożaru. Mimo to, czuć dobry smak dostatniej przeszłości.

Plażowanie i górskie wycieczki

Opatija dziś liczy ok. 12 tysięcy stałych mieszkańców. Większość na co dzień pracuje w pobliskiej Rijece. Sezon trwa od maja do września, ale na weekendy, święta czy nawet w ciągu roku zjeżdża wielu turystów, zwłaszcza z Austrii.

Zdecydowanie nie jest to miejsce dla lubiących clubbing nastolatków – młodzieży jest tu niewiele. Być może częściowo wynika to z nieco wyższych cen niż w innych częściach Chorwacji, ale z drugiej strony oferta turystyczna jest zróżnicowana. Poza drogimi hotelami, w okolicy mnóstwo jest także prywatnych kwater, często w bardzo rozsądnych cenach.

Plaż jest bez liku, mniejszych i większych, betonowych i kamienistych, publicznych i prywatnych, więc każdy znajdzie coś dla siebie. I co ważne – na każdej większej plaży są toalety i przebieralnie!

Pływając w Adriatyku można podziwiać górskie widoki – w tym wyspy Cres oraz Krk (fot. Isavenisa)

My wybraliśmy małą plażę Škrbići w małej zatoczce. Płytka woda ciągnie się długo w głąb morza, więc to dobre, bezpieczne miejsce dla rodzin z dziećmi. A gdy odpłynąć kawałek dalej, można podziwiać Opatiję oraz leżące naprzeciwko wyspy Krk oraz Cres. Widok piękny i niezapomniany. A Adriatyk, jako najbardziej zasolone morze Europy, sam wypiera człowieka, więc pływa się w nim lepiej niż dobrze.

Mało kto wie, że Opatija to świetna baza do wycieczek górskich. Miasto położone jest bowiem u stóp Parku Narodowego Učka w Górach Dynarskich. Z Opatiji dojść możemy choćby do uroczej wioski Veprinac, ale także na szczyty Veliki Planik (1.272 m.n.p.) czy dalej na Suhi Vrh (1.333 m.n.p.) i najwyższy Vojak (1.401 m.n.p.).

Kto jednak nie przepada za górskimi wędrówkami, może wybrać się na spacer nadmorskim bulwarem.

Lungomare, czyli promenada Franciszka Józefa

Ta nadmorska ścieżka spacerowa wiedzie z Opatiji aż do Lovranu, a więc obejmuje kilka miejscowości. Ma łączną długość 12 kilometrów. Jej część północna (od Volosko do Opatii) została ukończona w 1889 roku, a część południowa (łącząca Opatiję z Lovranem) – w 1911. Jest przepięknie położona, nad samym morzem.

Lungomare to 12-kilometrowa ścieżka wyłącznie dla pieszych. Idzie się wzdłuż skalnych urwisk, plaż i plażyczek. Zdarzają się nawet plaże… jednoosobowe.

W dole, oprócz odmętów Adriatyku, podziwiamy niesamowicie ciekawe formacje skalne. W górze, nad nami wznoszą się przepiękne wille, najczęściej pamiętające czasy Habsburgów. Co chwilę napotykamy kawiarnie i restauracje, zatem można też przysiąść, napić się czegoś lub zjeść obiad.

Jeśli zechcemy odwiedzić któreś miasteczko bądź jego część, wystarczy wejść po schodach na górę. Nie trzeba oczywiście przechodzić całej trasy na raz. Można też kawałek podejść promenadą, a np. wrócić uliczkami miasteczka lub połączyć taki spacer ze zwiedzaniem. Ulicą równoległą do promenady kursuje też autobus, więc można w jedną stronę iść piechotą, a wrócić komunikacją miejską.

Dziewczyna z mewą obok barkajola

Pomnik dziewczyny z mewą to symbol Opatiji. Ustawiono ją na skałach wysuniętych w morze, przy promenadzie. Wygląda tak, jakby stała tam od bardzo dawna, ale jej historia sięga zaledwie 1956 roku. Podobno upamiętnia dziewczynę, której ukochany zginął na morzu a ona codziennie przychodziła i wypatrywała go z lądu.

Niezła kariera! Dziewczyna z mewą zajęła miejsce pozłacanej Madonny i błyskawicznie stała się symbolem Opatiji

Wcześniej w tym miejscu stała pozłacana rzeźba Madonny, też zresztą upamiętniająca śmierć. W 1891 r. hrabia Artur Kesselstadt zginął tragicznie podczas sztormu. Rodzina ufundowała posąg Matki Boskiej, aby przypominał o tragedii i chronił tych, co na morzu. Religijny symbol przeszkadzał jednak komunistycznym władzom Jugosławii. Maryja została więc przeniesiona pod kościół św. Jakuba a nad morze przybyła dziewczyna z mewą.

W pobliżu dziewczyny stoi, a właściwie siedzi na ławeczce, kamienny mężczyzna, z którym można zrobić sobie zdjęcie. To barkajol. Zawód barkajola polegał na przewożeniu łódkami na brzeg turystów, którzy na wielkich statkach przybywali do Opatiji. Duże okręty nie mogły wpływać do małych zatoczek, dlatego niezbędna była pomoc mniejszych łodzi.

Pozłacana Matka Boska stoi obecnie między kościołem św. Jakuba o hotelem Kvarner

Z czasem panowie wyspecjalizowali się w oprowadzaniu po okolicy i pokazywaniu atrakcji. Stacjonowali właśnie w tej zatoczce, w której znajduje się pomnik z mewą. Dlatego także rzeźba barkajola ustawiona została właśnie tam.

Jeden z najstarszych zabytków Opatiji

Kościół św. Jakuba wraz z przylegającymi budynkami powstał w XV w. a później był wielokrotnie przebudowywany. To właśnie od niego, a mówiąc ściślej, od opactwa benedyktynów, Opatija wzięła swoją nazwę. Przez wiele stuleci klasztor był centrum życia tej niewielkiej osady, liczącej ok. 120 domów.

Kościół św. Jakuba wygląda nad wyraz skromnie, a jednak jest uznawany za najważniejszy zabytek Opatiji

Odbywały się tam jarmarki, sądy, zjazdy, a w XIX w. na terenie kościoła powstała pierwsza szkoła w Opatiji. Obecnie kościół zachował swój prosty, nieco ascetyczny wygląd – zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Wzrok przyciąga płaskorzeźba piety Ivana Mestrovica. Warto zwrócić uwagę także na czarno-białe witraże.

Wokół kościoła istniał niegdyś cmentarz, gdy jednak w XIX w. na obszarze cesarstwa austro-węgierskiego zabroniono grzebać zmarłych przy kościołach, teren zamieniono w park. Dziś w Parku Świętego Jakuba stoją ławki a wzrok przyciąga fontanna z rzeźbami Heliosa i Selene.

Przed kościołem zaaranżowano niewielki park z ozdobną fontanną

To niejedyna świątynia w mieście. Charakterystyczna, zielona kopuła górująca nad miastem należy do kościoła Najświętszej Marii Panny. Zaczęto go budować w 1913 r. i… nigdy nie ukończono. Budowę przerwała II wojna światowa.

We wnętrzu zachowała się nieotynkowana cegła, która tak spodobała się mieszkańcom, że postanowili zostawić ją w stanie surowym. Schody miały prowadzić aż do morza, ale ich również nie dokończono. Komunistyczny klimat nie sprzyjał inwestycjom sakralnym.  

Ogrody – nie tylko Amerykańskie

Naprzeciwko plaży miejskiej Slatina, pomiędzy morzem, a pasmem gór Učka rozciągają się Ogrody Amerykańskie. Park ma powierzchnię 8.000 metrów kwadratowych i znajduje się przy ulicy Nova Cesta. Wchodzi się do niego przez potężne drzwi na kamiennych filarach. Ogrody mogą się poszczycić niezwykłą kolekcją cennych okazów, m.in. agaw, kamelii i róż.

Ogrody Amerykańskie powstały w 1920 r., kiedy to zamożny kupiec Michał Paulus Kuczor zachwycił się widokiem zatoki i zapragnął stworzyć tam ogród botaniczny. Pomogła mu w tym właścicielka tutejszej kwiaciarni, spokrewniona z austriackim dworem Hilda von Hortenau. Wg projektu założenie miało zajmować 30.000 metrów kwadratowych. To jednak niejedyne w Opatiji miejsce, gdzie można szukać cienia w czasie upałów.

Bambusowa część Parku Angiolina

Wspomniana już wcześniej Willa Angiolina i otaczający ją Park Angiolina to miejsca, które powinny zagościć w planie zwiedzania kurortu. To od nich Opatija jaką dziś znamy, wzięła swój początek. Dziś w willi i przylegającym do niej domku szwajcarskim mieści się Chorwackie Muzeum Turystyki.

W parku, oprócz pięknej roślinności możemy podziwiać mural ze znanymi postaciami, które odwiedziły Opatiję (można go zobaczyć na dostępnym pod tym tekstem filmie). Gdy poczujemy się zmęczeni, do środka zaprasza altana oraz liczne cieniste zakątki. Są też rzeźby, np. baletnicy i czeskiego skrzypka Jana Kubelika.

Jeszcze innym zielonym zakątkiem jest niewielki Park Bułgaria (założony przez bułgarskiego szlachcica), z niszczejącą dziś willą. Wychodząc z parku warto zwrócić uwagę na znajdujący się tuż obok budynek hotelu – działało tam niegdyś pierwsze kasyno w Europie Południowo-Wschodniej.

Hotel Kvarner 

W Opatiji znajduje się 60 hoteli. Ale który był pierwszy? To Hotel Kvarner. Najbardziej znany i luksusowy hotel całego wybrzeża zbudowano w 1884 r. w… zaledwie 9 miesięcy.

Pomysłodawcą budowy luksusowych obiektów, w tym Hotelu Quarnero, bo tak nazywał się wówczas hotel,  był Friedrich Julius Schüler , dyrektor zarządzający Towarzystwa Kolei Południowych. Obiekt otwarto z pompą 27 marca 1884 r. Miał 60 pokoi i połączony był z luksusowym pawilonem kąpielowym wyposażonym w 12 wanien, w których goście mogli skorzystać z podgrzewanych kąpieli morskich, a także z kąpieli galwanicznych i faradycznych.  

Wystarczy przelotne spojrzenie i już nie mamy wątpliwości, że nie jest to hotel dla ubogich…

W 1889 roku Opatija została oficjalnie uznana za uzdrowisko klimatyczne. Miało być ono przeznaczone dla królów, dworów królewskich i arystokracji i tak je też planowano. W Quarnero gościł sam Franciszek Józef. Próżno tu było szukać budżetowych propozycji.

W 1913 r. uzdrowisko strawił pożar. Ucierpiało wtedy wiele willi, w tym i hotel Kvarner. Jednak schyłek okresu przed pierwszą wojną światową to czas szaleństw i rozrzutności na niespotykaną dotąd skalę. W wyremontowanym hotelu wybudowano przepiękną Kryształową Salę Balową, która odtąd stała się jednym z najbardziej znanych miejsc w mieście. Zawieszono w niej kryształowe żyrandole i lustra. Obecnie Sala Balowa jest gospodarzem licznych wydarzeń kulturalnych i rozrywkowych oraz różnych uroczystości.

Hotel do dziś zachwyca, choć obecnie jest to obiekt „zaledwie” czterogwiazdkowy.

Aleja Gwiazd

Opatija ma też swoją Aleję Gwiazd. Gwiazdami w chodniku w najbardziej reprezentacyjnej części miasta uhonorowano osoby zasłużone dla Chorwacji: sportowców, odkrywców, polityków czy pisarzy. Swoją gwiazdę mają tu Nicola Tesla czy Janica Kostelic (chorwacka narciarka alpejska).

Nie tylko Łódź czy Władysławowo mają swoje Aleje Gwiazd… Miasto łączy jednak z Polską znacznie więcej. Opatija od niedawna jest Miastem Partnerskim Zakopanego, ma także polskiego konsula honorowego.

To oczywiście nie wszystkie atrakcje Opatiji. Co dom, to historia. Idąc wzdłuż pięknej promenady można co chwilę zbaczać z drogi, by napawać oczy architekturą, której próżno szukać na ulicach w naszej części Europy. Czasem uda się zajrzeć do ogrodów, a czasem zajrzeć z ulicy do opuszczonego, starego domu. I westchnąć z nutką sentymentu, bo choć turystyka zyskała na dostępności, to straciła na stylu.

Chcesz zobaczyć Opatiję na własne oczy? Obejrzyj nasze video i zasubskrybuj kanał Eurospacery na YouTube!

Tekst Isavenisa, współpraca, zdjęcia, video – Eurospacery

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.