Lato kojarzy się z sielską wsią i pięknymi obrazami pól i sadów. Aby lepiej poznać całkiem niedawne życie na wsi warto udać się w okolice Łowicza, by zobaczyć skansen w Maurzycach i Muzeum Ludowe Rodziny Brzozowskich w Sromowie.
Łowicki Park Etnograficzny w Maurzycach położony jest w odległości ok. 7 km od Łowicza, przy trasie Warszawa – Poznań. 18 kilometrów dalej znajduje się muzeum w Sromowie. Obydwa miejsca możemy odwiedzić w ramach jednej, kilkugodzinnej wycieczki.
Muzeum zrodzone z pasji
Muzeum Ludowe Rodziny Brzozowskich mieści się we wsi Sromowo. Już z daleka rozpoznamy je po rzeźbach – między innymi figurach drogi krzyżowej ustawionych niedaleko furtki. Przed budynkiem jest parking, a wejście do muzeum poprzedza zadbany ogród.

Założycielem Muzeum był pan Julian Brzozowski, urodzony w 1925 roku. Do Sromowa przybył „za żoną”, panią Wandą Wasiotą. Rodzina utrzymywała się z rolnictwa, a pan Julian dokształcał się, zdobywając tytuł mistrza sadownictwa.
Młody rolnik rzeźbieniem zajmował się od najmłodszych lat. Talent odziedziczył po mamie, Franciszce, która była utalentowaną wycinankarką i hafciarką, robiła piękne łowickie pająki i kolorowe bibułkowe kwiaty. Po ożenku pan Julian tworzył figurki głównie w zimie, gdy w gospodarstwie było mało pracy.

Początkowo pan Julian musiał zmieścić się ze swoim hobby w dwóch pokojach (w których mieszkał wraz z żoną i czwórką dzieci). Później przeniósł swój warsztat do garażu. Pasją zaraził również żonę Wandę, która robiła łowickie pająki, wycinanki i bibułkowe bukiety. Dopiero w 1972 r., za pieniądze uzyskane z gospodarstwa, postawił budynek wystawowy, do którego przeniósł ok. 300 figur. Obecnie jest to jedno z czterech pomieszczeń, w których wystawiane są prace.
Zdolności do rzeźbienia ma również brat Juliana, Krystian Brzozowski, który mieszka we Włocławku. W muzeum w Sromowie można obejrzeć jego kolekcję płaskorzeźb pod tytułem: „Współczesna historia Polski w rzeźbie”.

Obecnie właścicielami muzeum jest syn Pana Juliana – Wojciech Brzozowski wraz z żoną, Renatą. Syn przejął pasję po ojcu, zatem i jego prace możemy podziwiać w muzeum oraz w ogrodzie. Wycinanki tworzy żona, siostry malują i haftują, a młodszy brat w chwilach wolnych od prowadzenia własnego gospodarstwa rzeźbi drobne elementy, np. ptaszki.
W 2022 r. pan Wojciech Brzozowski, który osobiście oprowadza gości po muzeum, został Łowiczaninem Roku. To tytuł przyznawany przez redakcję „Nowego Łowiczanina” osobom, które swoją pracą lub działalnością wnoszą wyjątkowe zasługi dla Łowicza i okolic. Wyróżnienie przypadło w szczególnym roku – w 2022 roku świętowano 50-lecie powstania tej niezwykłej placówki muzealnej.

Ludowy teatr lalek i skarbnica pamiątek
Duża część rzeźb w muzeum tworzy ruchome inscenizacje przedstawiające tradycje związane z życiem wsi. Drewniane figurki wprawiane są w ruch za pomocą specjalnego mechanizmu. Przedstawiają tradycje i obrzędy wiejskie, z których większość odeszłaby w zapomnienie, gdyby nie wysiłki takich osób jak rodzina Brzozowskich.

Na poszczególnych makietach możemy oglądać obrzędy weselne, procesję Bożego Ciała czy szopkę bożonarodzeniową. Gdzie indziej zobaczymy między innymi zestawienie polskich sportowców, którzy są częścią sceny „Cztery Pory Roku”. Kamil Stoch oddaje swój mistrzowski skok, tuż za nim po skoczni mknie Adam Małysz, a obok nich machają do nas Justyna Kowalczyk i Zbigniew Bródka.

Na suficie wiszą kolorowe pająki, które w chatach łowickich zastępowały żyrandole, a na ścianach możemy podziwiać łowickie wycinanki. Jeszcze dalej podejrzymy naturalnej wielkości rzemieślników przy pracy (wykonanych z drewna), a także zobaczymy kolekcję powozów konnych, w tym okazałych bryczek i wolantów z okolic Łowicza.

Pod Łowiczem moda zawsze była ważna
Przy okazji przekonamy się, że łowicka wieś to prawdziwe centrum mody! Wiele z okolicznych domów zajmowało się farbowaniem tkanin, tworzeniem wzorów, a kolory i ich odcienie miały swoje własne nazwy. Jeśli mieszkanka wsi zamawiała dla siebie strój lub prosiła o ufarbowanie tkaniny wełnianej lub lnianej, posługiwała się przy tym bardzo bogatą paletą barw.

Popularne były takie kolory jak np. gąsiackowy (beżowozielony), cieluchny (amarantowy), mechowiutki (zieleń mchu), dubeltowy (pomarańczowy), niebowy (jasnoniebieski), besowiutki (fioletowy), ceglaty, sannicki (ciemnopomarańczowy). Niestety, z czasem zamknęły się wszystkie farbiarnie wiejskie i małomiasteczkowe. Dziś dawne nazwy kolorów stanowią unikalne na skalę światową dziedzictwo niematerialne Polski centralnej.
Ten skarb kolorystyczny, oprócz zbiorów muzealnych tkanin i nielicznych opracowań książkowych, tkwi jeszcze w pamięci najstarszych tkaczek, prządek, farbiarzy, mieszkańców wsi. Czytając skromne opracowania trudno czasami wyobrazić sobie jak naprawdę wyglądała dana barwa. Ale od czego jest internet?
Zbiór kolorów i ich nazw został odtworzony dzięki projektowi Regionalna Grupa Barw, realizowanemu przez Fundację Tres. Na stronie internetowej projektu można znaleźć próbnik barw i ich stare nazwy. Kolory tkanin przeszły drogę od barwienia naturalnego do chemicznego, co świadczy o tym, że nawet w takim przypadku możliwe jest połączenie tradycji z nowoczesnością.

Niebieski skansen niczym wehikuł czasu
Położony niedaleko Sromowa skansen w Maurzycach śmiało można nazwać niebieskim. Właściwa nazwa skansenu to Łowicki Park Etnograficzny. Na jego terenie znajduje się ponad 40 obiektów dawnej wsi łowickiej.

Skansen nie jest duży. Samochód można zostawić na otoczonym sosnami parkingu przed wejściem, a po zakupie biletów udać się na spacer po łowickiej wsi. Zabudowania w skansenie datowane są na okres od połowy XIX w. do lat 30-40 XX w.
W skansenie znajdują się chaty, zabudowania gospodarcze, dawna szkoła, kuźnia, warsztat tkacki, kościół, a nawet pojazdy należące niegdyś do straży pożarnej. Tworząc muzeum starano się zachować nie tylko wygląd zewnętrzny czy wnętrza budynków, ale także układy przestrzenne dawnych łowickich wsi.

Gospodarstwa rozmieszczono w dwóch historycznych układach. Jeden z nich to układ starej wsi z centralnym placem. Drugi to nowsza wieś, typowa „ulicówka”, której zabudowania rozciągają się wzdłuż jednej ulicy. Warto zauważyć, że zadbano nie tylko o odtworzenie chat, ale i całych gospodarstw. Mamy zatem stodołę, obory, kurniki. W gospodarstwach są piece chlebowe (a nawet jeden duży dla całej wsi), studnie czy lamusy (dawne budynki gospodarcze), a pomiędzy chatami przydrożne kapliczki i krzyże.
Praktycznie, ale i estetycznie
Większość chat w skansenie pomalowana została na niebiesko. To kolor wybierany nie tylko ze względu na wartości estetyczne, ale i praktyczne. Podobno niebieski kolor odstrasza owady.

Natomiast obrazki na ścianach domów, wykonane białą farbą przypominały wzory roślinne. Tu również potwierdza się fakt, że mieszkańcy wsi łowickiej tak w modzie, jak i w budownictwie, bardzo zwracali uwagę na estetykę. Ściany wewnętrzne zdobione były przez tradycyjne wycinanki, a pod sufitem zawieszano kolorowe pająki.
W skansenie działa też karczma (ona także znajduje się w starym, drewnianym budynku), w której możemy skosztować tradycyjnych potraw, takich jak flaki, żurek, czy pajda ze smalcem. Są też słodkie wypieki. Płatność – też jak w starej karczmie – tylko gotówką.

Wioska z kościołem i plebanią
Z Wysokienic przeniesiono do Małrzyc kościół z 1758 r. i dzwonnicę z 1774 r. Kościół pod wezwaniem św. Marcina, fundacji arcybiskupa gnieźnieńskiego Adama Komorowskiego, wzniesiony został w stylu barokowym. Posiada dach kryty gontem z wieżyczką z sygnaturką oraz zachowany oryginalny wystrój wnętrza złożony m.in. z ołtarzy, ambony i chrzcielnicy. Obok świątyni postawiono budynek plebanii z Pszczonowa z przełomu XIX/XX w.



Wycieczka do skansenu to gratka dla dzieci. Nie trzeba być cicho, można biegać i wszędzie zaglądać. Sielski krajobraz wsi daje też dużo wytchnienia od zgiełku miasta, zatem to idealna rozrywka na weekend. Świetne miejsce na wypoczynek.
Tekst Isavenisa, współpraca i zdjęcia – Eurospacery
Zobacz także film na kanale Eurospacery na YouTube (premiera 15.07 o godz. 9:00)