Gdzie najlepiej poznać artystów? W ich domach! Kogo interesuje architektura Zofii i Oskara Hansenów oraz idea formy otwartej, ten powinien koniecznie odwiedzić dom, który zaprojektowali dla siebie w malowniczym Szuminie nad Bugiem.
Nie jest to zwykły dom, o czym świadczy fakt, że od maja 2014 r. jako jedyny w Polsce należy też do Iconic Houses Network – prestiżowej sieci, która obejmuje ponad 100 domów na całym świecie zaprojektowanych przez najbardziej znanych architektów, m.in. Antonio Gaudiego, Franka Lloyda Wrighta, Adolfa Loosa i Miesa van der Rohe.
Modernistyczny dom nad Bugiem
Szumin to dziś typowo letniskowa miejscowość schowana w głębi lasu, niedaleko Łochowa, w powiecie węgrowskim. Niełatwo ją znaleźć nawet obecnie. Z drogi asfaltowej trzeba zjechać w lewo, a później poruszać się traktem leśnym. Hansenowie trafili w to miejsce w 1968 r., bo rodzice koleżanki ich syna Igora mieli tam dom letniskowy.
Wówczas była to miejscowość głównie rolnicza, ale zarówno wtedy, jak i teraz, istny raj dla wędkarzy i kajakarzy. Pewnie dlatego, że to rozległe starorzecze Bugu. Podobno kiedyś były tu rozlewiska, dziś Bug – zdaje się – powrócił w dawne koryto i płynie mocnym, szerokim, meandrującym nurtem. Widać, że to „wschodnia” rzeka. Droga od domu Hansenów prowadzi prosto i kończy się nagle właśnie na zakolu Bugu. Rzekę można podziwiać ze skarpy, albo zejść dość stromo na malutką plażę.
To idealne miejsce dla rowerzystów, którzy licznie i całymi grupami odwiedzają miejscowość. Dla sporej części osób są to wycieczki kolejowo-rowerowe, bo miejscowość leży ok. 90 km od Warszawy. Brzegi rzeki porasta las, więc zarówno jazda rowerem, jak i spacer są bardzo relaksujące. I nie mamy wątpliwości, skąd wzięła się nazwa Szumin, bo nawet przy niewielkim wietrze wokół naprawdę szumi.
Dzięki sporej ilości sosen, natura faktycznie trochę przypomina tę skandynawską. Może to właśnie spodobało się Hansenowi? Choć wyprowadził się z Helsinek do Wilna w wieku zaledwie paru miesięcy i raczej nie mógł pamiętać fińskiego krajobrazu, to z pewnością miał świadomość swoich korzeni.
Oboje z żoną stwierdzili, że to będzie idealne miejsce na ich drugi dom. Związani z Warszawą zawowowo, nie mogli sobie pozwolić w tych latach na stałą przeprowadzkę na wieś. Natomiast w swoim drugim domu spędzali każdą wolną chwilę, z wiekiem coraz więcej czasu, a w końcu na skutek okoliczności życiowych przeprowadzili się tam na stałe.
Ćwiczenia z formy otwartej
Prace ruszają w 1968 r. Oboje się cieszą, bo ma być to projekt i budowa bez ograniczeń, jakie na budowniczych nakładały socjalistyczne władze. Wszystko wedle ich własnego pomysłu. Oczywiście, będzie to realizacja życiowej idei Hansenów – formy otwartej, ale zaczną od… muru.
Ogrodzenie domu miało spełniać dwie funkcje. Zaznaczać przestrzeń wewnętrzną i chronić ją od kurzu, którego tumany wzbijały się, ilekroć tylko przejeżdżał tamtędy wóz, a sporadycznie samochód. Żeby jednak nie wyglądało to nieprzyjaźnie, zanim zaczęli wznosić dom, postawili ławeczkę, na której rolnicy wracający z pola mogli przysiąść i chwilę odpocząć.
O ile mur wyróżniał się na tle ogrodzeń ze sztachet, przez które było przecież widać całe podwórko, o tyle ławeczkę miał każdy. Pełniła funkcje społeczne i była czystą realizacją formy otwartej. Człowiek na niej siedzący był tłem i aktorem sytuacji.
Po sporządzeniu projektu, w którego powstaniu uczestniczyła cała rodzina, czyli oprócz Oskara i Zofii również synowie, Alvar – młodszy i Igor – starszy, nadszedł czas budowy. Na własnej skórze Hansenowie doświadczyli, co oznacza brak materiałów i jak trzeba kombinować, by znaleźć zamienniki. Np. otwierane drewniane pufy zostały wykonane ze starych, niepotrzebnych już szkolnych ławek.
Budynek miał być jednopiętrowy, z dwuspadowym dachem sięgającym ziemi, przy czym dach zastępował ściany boczne. Dom jest połączony z murem, jednak drewniana konstrukcja w żadnym miejscu nie dotyka betonu. Ma być połączeniem wnętrza z zewnętrzem.
Weranda z kuchnią jest połączona stołem mieszczącym 12 osób, który mniej więcej w połowie oddziela rozsuwana tafla szkła. Można ją otworzyć i mieć jeden wielki stół lub zamknąć, i wtedy kuchnia (malutka) oddziela się od części tarasowo-gościnno-wspólnej.
Blat stołu składa się z luźno położonych desek, z jednej strony pomalowanych na brązowo, z drugiej na biało. Elementy te można odwracać, układając dwubarwne kompozycje. Również dalej od stołu ustawiono konstrukcję z kolorowymi kafelkami, które można dowolnie przestawiać, trochę jak w kalejdoskopie. One również miały służyć odwiedzającym architektów studentom do ćwiczeń z kompozycji.
Na zewnątrz szarego muru wymalowany jest biały pas, prowadzący i zapraszający do wnętrza. Wewnątrz pas zmienia kolor na szary (ściana jest biała) a od strony „leśnej” jest czerwony. Szary to negatyw. Ma to zaznaczać strefy wnętrza i zewnętrza, ale też makro, mezzo i mikro – elementy formy otwartej.
Strefa makro to świat, otaczająca przyroda, gdzie i człowiek, i budynek są elementami. Mezzo to strefa wspólna, należąca zarówno do wewnątrz, jak i do zewnątrz. Wchodzisz pod dach, ale cały czas stąpasz po ziemi, na której stoi dom. Dopiero schodki wprowadzają na podest. Mikro to strefa domu, strefa prywatna.
Strefa publiczno-prywatna Hansenów
Z kuchni możemy wejść po schodach na górę. Tam mieści się rozległa pracownia oraz wydzielona, malutka sypialnia. W pracowni biurko Oskara ustawione jest pod oknem z długimi, przeszklonymi taflami. Dzięki nim widać pięknie las. Faktycznie, ma się wrażenie, że świat zewnętrzny przynależy do domu.
W słoneczny letni dzień pracownia jest rozświetlona słońcem, a jednocześnie nie jest w niej gorąco. Rozstawione na stole klocki w kształcie figur geometrycznych sprawiają wrażenie, jakby Oskar Hansen jeszcze przed chwilą budował z nich jakieś architektoniczne modele. Ot, wyszedł na chwilę i zaraz zapewne wróci. Skoro go jednak nie ma, możemy zasiąść na chwilę za jego biurkiem i właśnie tutaj poczuć dobrą energię tego domu.
W pokoju znajdują się nie tylko dwa biurka, krzesła i bujany fotel. Wiele miejsca zajmują także obrazy, w większości autorstwa samych Hansenów. Widać, kochali ten dom, bo nawet on został uwieczniony na niektórych malowidłach; a w domu i obok niego, szczęśliwa rodzina.
Na parterze, poza kuchnią, łazienką i przestrzenią wspólną, znajduje się „pokój syna”, który Hansen zastawiał często gąsiorami z winem. W obejściu jest też łazienka i kuchnia. Hansenowie nie chcieli w domu radia, telewizji, czy też w ogóle – elektryczności. Prąd dociągnął syn – pod nieobecność rodziców i bez ich wiedzy.
W całym domu właściwie trudno wyróżnić strefę prywatną (może poza pokojem syna). Można to uzasadniać tym, że Hansenowie często gościli studentów na szkołach letnich, w domu często też przebywali liczni przyjaciele rodziny. Budynek miał być domem letniskowym – dopiero później dostosowywano go do całorocznego użytkowania.
Wcześniej Hansenowie mieszkali przy ulicy Sędziowskiej w Warszawie. Mieszkanie otrzymali z przydziału, jednak w 1996 roku o lokal upomnieli się spadkobiercy właścicieli, którzy utracili mieszkanie po wojnie. Hansenowie mogli zapewne walczyć o prawo do lokalu (tego zajmowanego lub ewentualnie zastępczego), jednak Oskar uniósł się honorem i stwierdził, że skoro tak, to on przeprowadza się do Szumina.
Niestety, dom, który na parterze nie ma pełnych ścian, zapewne nie nadawał się do komfortowego mieszkania zimą. Dla dwojga starszych już wtedy ludzi musiało być to nie lada wyzwanie. Mimo to, mieszkali tam do końca swoich dni – jeszcze przez prawie 20 lat!
Sad, gołębie i kwaśne wino
O ile od północnej strony domu znajduje się przestrzeń dzika, las i trawnik, o tyle od południowej, na całkiem sporym obszarze Hansenowie postanowili zorganizować sad i część ogrodową. Są tu usypiska ziemi i murki, tak jak na zaprojektowanym przez nich osiedlu Słowackiego w Lublinie. Architekci odkryli w sobie pasję ogrodniczą i postanowili posadzić (a częściowo odtworzyć) stare odmiany drzew owocowych.
Posadzono też winorośl, a konstrukcja na której się pięła, pochodzi z biennale w Wenecji z 1977 r. Oskar Hansen z uprawianych przez siebie winogron produkował wino, którym ochoczo częstował na radach wydziału i dzielił się z sąsiadami. Problem w tym, że szumińskie wino podobno było paskudne w smaku i unikał go ten, kto tylko mógł.
O ile Zofia miał koleżanki w pobliskich wsiach, o tyle Oskar Hansen był raczej samotnikiem. Ożywiał się tylko wtedy, gdy trzeba było kogoś podwieźć lub pomóc w pielęgnacji drzewek.
Za to w Szuminie powrócił do swojej pasji z dzieciństwa, czyli gołębi. Zbudował spory, modernistycznie przeszklony gołębnik, który, jak uszczypliwie mawiała żona, był najlepszą konstrukcją, jaką wybudował. Poza tym kochał przyrodę, malował i nawet filmował swoje obrazy na tle rzeki. Musiał je tam wcześniej dociągnąć sankami. Po miejscowości poruszał się rowerem, a poza nią – jeździł starą Warszawą. Obok domu znajduje się garaż z kanałem.
Dom w Szuminie – zwiedzanie
Po śmierci Zofii w 2013 r. dom był w rękach prywatnych, jednak w 2014 r. pieczę nad nim przejęło Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, a w 2018 stał się jego własnością. W tym samym roku budynek wpisany został na listę zabytków.
Dziś można go zwiedzać w sezonie letnim, w weekendy, po wcześniejszym zakupie biletów przez internet (link do edycji 2023). Oprowadzania są organizowane w nielicznych grupach z przewodnikiem. Niektóre spotkania zostały przewidziane dla rodzin z dziećmi. Rysunki najmłodszych zdobią część „gościnno-kuchenną” domu Hansenów.
Tekst Isavenisa, współpraca i zdjęcia – Eurospacery
Bez wątpienia, dom Hansenów w Szuminie jest fascynującym przykładem współistnienia architektury z naturą i otwartości na społeczne interakcje. Osobliwość tego domu manifestuje się nie tylko w nietypowej konstrukcji, ale również w starannie przemyślanej aranżacji wnętrza, która otwiera się na zewnątrz i jednocześnie oddziela przestrzenie prywatne i publiczne. Jednym z najbardziej intrygujących elementów jest konstrukcja stołu, który służy jako centralny punkt spotkań i dyskusji. Elastyczne podejście do aranżacji mebli może być inspirujące dla współczesnych projektów wnętrz, zwłaszcza w estetyce skandynawskiej czy minimalizmu, gdzie funkcjonalność i prostota są na wagę złota. W tych stylach aranżacyjnych, podobnie jak w domu Hansenów, stół jest nie tylko miejscem do jedzenia, ale i do spotkań i rozmów. Zastosowanie kolorowych kafelków i odwracalnych desek w stole jako elementów kompozycyjnych jest zgodne z ideą formy otwartej, dając możliwość manipulacji i zmiany wyglądu wnętrza zgodnie z nastrojem czy okazją. To narzędzie do tworzenia kompozycji kolorystycznych staje się nie tylko estetycznym dodatkiem, ale również elementem interaktywnym, angażującym użytkowników w kreowanie przestrzeni.